Chłopaki nie płaczą
Na pozór maj jest długim miesiącem, a jednak czas w końcówce roku szkolnego tak przyspiesza, że ani się obejrzeliśmy, jak nastała ostatnia środa miesiąca, a wraz z nią - ostatni termin majówki.
Pierwotny zamysł był taki, by nasze "pięć plus jeden" wybrało się to Parku Jordana trochę po to, by zapoznać się z historią symbolizowaną tu przez pomniki słynnych Polaków (i nie mniej słynnego niedźwiedzia Wojtka), ale również po to, by skorzystać ze sprzętów umieszczonych na placykach zabaw. W końcu następnego dnia przypadał Międzynarodowy Dzień Dziecka, a wtedy nawet bardzo duże dzieci mają ochotę na trochę swobody.
Niestety, prognozy pogody na 31.05 nie pozostawiały złudzeń - miało padać, a nawet istniało ryzyko burz. W takich warunkach spacery stają się średnią przyjemnością (szczególnie że tydzień wcześniej wędrowaliśmy w strugach deszczu ze Szczawnicy do Sromowców Niżnych) . Mimo że pogoda zapowiadała się średnia i nie było w szkole Ady i Zuzi, odwoływać wyjścia nie chcieliśmy, bo te comiesięczne spotkania bardzo lubimy. Koniec końców, postraszeni przez wiszące nad głowami deszczowe chmury, zdecydowaliśmy się na kino, a konkretnie - na film "Smerfy - poszukiwacze zaginionej wioski". Wcześniej jednak - ten element wyjścia z nastolatkami o wilczych apetytach jest niezwykle istotny - pospieszyliśmy na pizzę, a że czas mieliśmy napięty, toteż tym razem urządziliśmy wyścigi w jedzeniu włoskiego przysmaku. W tych zawodach bezkonkurencyjna okazała się Patrycja.
Prosto z pizzerii pobiegliśmy na przystanek linii 138. W drodze młodzi kinomani zostali uprzedzeni, że po seansie wezmą udział w konkursie na zapamiętanie jak największej ilości szczegółów z filmu, toteż baśń (która nie jest adresowana wyłącznie do dzieci, bo wiele w niej psychologicznych obserwacji) oglądali z zapartym tchem.
Wszystko szło jak z płatka do chwili, gdy w filmie nastąpiło pewne dramatyczne wydarzenie, doprowadzając do łez obie dziewczyny: starszą i młodszą. Panowie nie byli aż tak poruszeni historią opowiedzianą na ekranie i nie uronili łzy. Co prawda Piotrek zauważył emocje dziewczyńskiego składu, ale za to Dominik tak był pochłonięty filmem i jedzeniem, że później wyraził zdziwienie: „Pani płakała? I Patrycja też???”
Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, a w konkursie na najlepsze zapamiętanie szczegółów filmowych zwyciężył właśnie Dominik, zaledwie jeden punkt mniej zdobyła Patrycja, a tuż za nią znalazł się Piotrek. Każde z Dzieci wygrało porcję lodów - odpowiednio: dużą, średnią i małą i jest to bardzo sympatyczny wstęp do wakacji.
W imieniu Dzieci i swoim dziękuję Rodzicom i Dyrektorowi Szkoły za to, że zawsze chętnie przystawali na nasze wycieczki. Mam nadzieję, że dzięki nim każdy z Uczestników stał się bogatszy o nowe doświadczenia, a wspomnienia związane z nimi długo będą żywe i barwne.
Ilustacja: Patrycja Rodak
Bogumiła Glanowska